Dawno,
dawno temu… kiedy to podział
społeczeństwa i jego obyczaje nieprzenikające się wzajemnie obowiązywały w
świecie, dotyczyły również i Gdańska. Jak to często bywa w opowieściach
bohaterami są piękna dziewczyna z szlachetnego rodu i biedny chłopak. Tak też i
w tej legendzie bohaterami są piękna burmistrzanka oraz bardzo zdolny słynący z
perfekcji i talentu zegarmistrzowskiego
lecz „niskiego stanu” chłopak. Jak to w miłości bywa. Młodzi zakochali
się sobie. Burmistrzanka chyłkiem uciekała z domu, aby spotkać się ze swoim
ukochanym. Nieustannie powtarzała, że
idzie do kościoła. Do kościoła, w którym Hans robił wielki i niesamowity zegar.
Znikała tak często ojcu, że ten zaczął coś podejrzewać. Życzliwi burmistrzowi
ludzie przebąkiwali o romansie pięknej burmistrzanki z zegarmistrzem. W mieście
krążyły plotki o ich wielkiej miłości. Mimo, że Hans był bardzo zdolnym i
pracowitym człowiekiem jednak związek córki tak ważnego urzędnika ze zwykłym
rzemieślnikiem uznawano za „niegodziwy”. Ojciec, którego duma została narażona
na „szwank” postanowił sprawdzić
naocznie jak to naprawdę wygląda.
Kiedy wszedł na wieżę, na której chłopak stojący na drabinie pracował
nad ważnym dla mechanizmu zegara elementem, zadał jakieś „ważne” pytanie.
Zajęty Hans ledwie coś odburknął burmistrzowi – co ten uznał za zniewagę jego
godności. Ze złością zaczął uderzać nożem w plecy rzemieślnika. Ten spadając z
drabiny chwytał się różnych już zamontowanych części zegara psując je
nieodwracalnie. Za pozbawienie życia zegarmistrza, burmistrza skazano na
śmierć, zaś zepsuty zegar bardzo długo przypominał nieszczęśliwą historię
miłości. Naprawiono go dopiero w 1990 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz