czwartek, 18 grudnia 2014

Legenda o zegarze z Bazyliki Mariackiej



Dawno, dawno temu… kiedy to  podział społeczeństwa i jego obyczaje nieprzenikające się wzajemnie obowiązywały w świecie, dotyczyły również i Gdańska. Jak to często bywa w opowieściach bohaterami są piękna dziewczyna z szlachetnego rodu i biedny chłopak. Tak też i w tej legendzie bohaterami są piękna burmistrzanka oraz bardzo zdolny słynący z perfekcji i talentu zegarmistrzowskiego  lecz „niskiego stanu” chłopak. Jak to w miłości bywa. Młodzi zakochali się sobie. Burmistrzanka chyłkiem uciekała z domu, aby spotkać się ze swoim ukochanym.  Nieustannie powtarzała, że idzie do kościoła. Do kościoła, w którym Hans robił wielki i niesamowity zegar. Znikała tak często ojcu, że ten zaczął coś podejrzewać. Życzliwi burmistrzowi ludzie przebąkiwali o romansie pięknej burmistrzanki z zegarmistrzem. W mieście krążyły plotki o ich wielkiej miłości. Mimo, że Hans był bardzo zdolnym i pracowitym człowiekiem jednak związek córki tak ważnego urzędnika ze zwykłym rzemieślnikiem uznawano za „niegodziwy”. Ojciec, którego duma została narażona na „szwank” postanowił sprawdzić  naocznie jak to naprawdę wygląda.  Kiedy wszedł na wieżę, na której chłopak stojący na drabinie pracował nad ważnym dla mechanizmu zegara elementem, zadał jakieś „ważne” pytanie. Zajęty Hans ledwie coś odburknął burmistrzowi – co ten uznał za zniewagę jego godności. Ze złością zaczął uderzać nożem w plecy rzemieślnika. Ten spadając z drabiny chwytał się różnych już zamontowanych części zegara psując je nieodwracalnie. Za pozbawienie życia zegarmistrza, burmistrza skazano na śmierć, zaś zepsuty zegar bardzo długo przypominał nieszczęśliwą historię miłości. Naprawiono go dopiero w 1990 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz